Bill:
-Jezu Bill! Jesteś dzisiaj beznadziejny! Co się stało z twoim głosem?! - wydarł się David Jost podczas próby dźwięku.
-Nic. Gorsze dni. - burknąłem. Prawda była taka, że całą noc piłem z Andreasem. Usiedliśmy w barze i zamówiliśmy po piwie, dwóch.. ewentualnie dziewięciu i flaszce.
-Gorsze dni?! Człowieku! Masz za 4 godziny koncert! - wykrzyczał nerwowo chodząc po sali. Reszta zespołu wpatrywała się jak ze spuszczoną głową słucham następnego wywodu Davida. Georg przewiesił gitarę przez ramię i z niepewną miną jeździł wzrokiem ode mnie na Josta i z powrotem. Gustav usiadł za perkusją i niecierpliwie przerzucał w dłoniach pałeczki. Natomiast Tom, który dowiedział się o moim nocnym wybryku dopiero rano, nawrzeszczał na mnie i rozbił talerz o podłogę kiedy tylko wszedłem do kuchni. Wyglądałem koszmarnie. Rozmazany makijaż z poprzedniego dnia, sińce pod oczami, podkrążone na fioletowo oczy, suche wargi, roztrzepane, posklejane włosy, czerwone białka, wymięte ubranie i nie mogłem mówić.
-Tom! Czego Bill mi nie chce powiedzieć? - menadżer sięgnął po ostatnią deskę ratunku. Zmieszany brat podszedł do Josta i uśmiechnął się przepraszająco.
-Nie wiem, David. Położyłem się wcześniej spać.. - powiedział.
-Matko boska.. co się w tym zespole dzieje..- załamał ręce mężczyzna. Chwilę się zastanawiał a potem westchnął. - jeśli za dwie godziny ci nie przejdzie, puścimy playbeck.
Rozszerzyłem oczy. Nie mogłem uwierzyć, że wpadł na taki pomysł!
-Wiesz że nie pochwalam playbecku! Nigdy z niego nie korzystałem a bywało gorzej! - założyłem ręce na na piersi.
Atmosfera zrobiła się gęsta. Ja broniłem swoich racji, wiedziałem, że na scenie dam radę zaśpiewać a David dbał tylko o to, żeby zarobić jak najwięcej kasy na koncercie i prasie. Nie brał pod uwagę tego, że gazety i stacje telewizyjne zlinczują go kiedy się dowiedzą, że nie śpiewałem a użyłem plugawej sztuczki.
-Rób co chcesz. Jak nawalisz, skopię ci twój chudy tyłek. - zszedł ze sceny i zniknął za kurtyną.
Maja:
Na lekcji muzyki, nauczycielka kazała mi coś zaśpiewać przed całą klasą. W głowie odtworzyłam sobie szybko słowa i wyszłam na środek sali.
-"W samym środku ogromnej nocy
W mieście wielkim jak świat
Staje w klatce ze szkła oblanej
Pod niebem bez gwiazd
Chce ci tylko powiedzieć Ci tylko to
Co chowałem na dnie
Niech telefon jak niby dzwon
Rozbije twój sen
Uratuj mi życie
To ostatni czas
Uratuj mi życie
Wylecz siedem ran
Daj słodkie lekarstwo
Na samotne dni
Zabij każde kłamstwo
Które toczy sny" - uwielbiałam to śpiewać po polsku. Klasa zaczęła bić mi brawo a nauczycielka wpisała coś do dziennika i kazała usiąść.
Po dzwonku wyszłam z klasy trzymając jedną ręką pasek plecaka na ramieniu. Usiadłam pod klasą i wyciągnęłam podręcznik do historii. Uczyłam się słówek na kartkówkę i przypominałam co nauczycielka mówiła na lekcji kiedy podeszła do mnie Eva. Rozpuszczone włosy latały jej na boki a ja zdałam sobie sprawę, że odkąd tu jestem blondynka złamała wszystkie możliwe zasady. Karę już odpukotowałyśmy a ja znalazłam sposób na nauczycielkę matematyki. Nie mogła dać mi kary kiedy powiedziałam coś po polsku bo nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Więc jej lekcje urozmaicały komentarze "no, jasne", "to jest bez sensu", "ale z pani wredna suka" itp.
Eva zsunęła się po ścianie obok mnie i z uśmiechem zabrała mi podręcznik i sama zaczęła wkuwać.
Dzień w szkole jakoś minął a blondynka obwieściła mi, że mam się fajnie ubrać bo jedziemy na koncert. Dowiedziałam się tylko, że to zespół rockowy. Wpadłam do domu, przedstawiłam swój plan Marceli i godzinę później przymierzałam nową koszulkę. Była to czarna bokserka z napisem "I wanna rock!", na ramionach miała ostre ćwieki a pod napisem widniała ręka zaciśnięta w pięść z wystawionymi trzema palcami - kciukiem, wskazującym i małym.
Do tego dała mi czarne rajstopy z dziurami zaszytymi czerwonymi łatami z koronki i poszarpane, jeansowe spodenki. Chyba zapomniała, że jest zima. Miejmy nadzieję, że koncert jest na jakiejś hali.
O 20:10 Eva zjawiła się u mnie pod domem. Wsiadłam do samochodu, który prowadził jej wujek. Po 15 minutach drogi zatrzymaliśmy się przy (alleluja!) wielkiej hali w Magdeburgu.
Przepchnęłyśmy się przez rozszalały tłum fanek prosto do pierwszego rzędu. Myślałam, że ogłuchnę... Stanęłyśmy pomiędzy (miałam wrażenie) najgłośniej krzyczącymi dziewczynami. Niedbale oparłam łokcie o barierkę dzielącą tłum od ochroniarzy i sceny i zaplotłam nogi w kolanach. Rozpuszczone włosy opadały na jedno ramię a ja miałam wrażenie że topię się z gorąca. Była zima a w hali było duszno od podnieconych, nagrzanych ciał.
Wreszcie światła zgasły a dwa wielkie reflektory zostały skierowane na scenę. Eva uśmiechnęła się do mnie tajemniczo i nachyliła się do ochroniarzy. Ten skinął głową i razem z kolegą podsadzili mnie i ją tak abyśmy mogły przejść przez barierkę. Zdziwiona oparłam łokcie o balustradę za mną i z miejsc zarezerwowanych dla ochroniarzy patrzyłam jak na scenę wychodzą czterej chłopaki. Każdy wyglądał inaczej ale jeden najbardziej przyciągał wzrok.