Dobra, starałam się napisać w miarę szybko i w miarę długo ale nie wiem czy mi wyszło ;) od tej pory posty będą dwa razy dłuższe :D w każdym razie mam do was pytanie: jak skończę to opowiadanie to mam pomysł aby napisać "Tokio Hotel- nieumarli" czyli coś co podchodzi pod fantasy ale nie jest ANI O WAMPIRACH ANI O WILKOŁAKACH. Czytalibyście?
*******************
Nauczycielka zawzięcie gestykulowała wykładając temat o pierwiastkach. Znudzona wpatrywałam się w widniejące na tablicy znaki, które zlewały się w jedno dopóki na mojej ławce z cichym klapnięciem nie upadła złożona na pół karteczka. Obróciłam się.
Dziewczyna, która zagadała do mnie przed lekcjami uśmiechnęła się i wykonała ponaglający gest ręką.
Otworzyłam kartkę i przeczytałam: Cześć! Jestem Eva. Wydajesz się spoko więc no ten... jak masz na imię? A, i zainponowało mi że pierwszego dnia założyłaś jeansy :). Na odwrocie napisałam odpowiedź i rzuciłam Evie karteczkę koło plecaka.
Patrzyłam jak otwiera i uśmiecha się. Kiedy podniosłam głowę zauważyłam że nauczycielka uważnie przygląda się Evie. Wysoka i chuda jak tyczka nauczycielka z wysokim mysim kokiem podeszła do ławki drobnej blondynki i głośno uderzyła wskaźnikiem w ławkę.
-Koza. - powiedziała przyglądając się jej z irytującą satysfakcją.- na dwa dni.
-Przecież ona nic takiego nie zrobiła. - zbulwersowałam się. Nauczycielka odwróciła się do mnie i złapała kościstymi palcami za ramię.
-Wstań! - rozkazała z ostrym rosyjkim akcentem.
-Jezu, jaki rygor. - mruknęłam po polsku.
-Jak się nazywasz? - zapytała ignorując mój komentarz z racji iż go nie zrozumiała.
-Maja Skalska.- odparłam patrząc na nią z wyzwaniem w oczach.
-Również koza. Na dwa dni. Posiedzicie sobie razem. - oznajmiła i odeszła do biurka- Usiądź już.
Założyłam ręce na piersiach i nogę na nogę. Z niedowierzeniem patrzyłam na profesor Lasovsky która z wyraźną uciechą zaczęła odpytywać uczniów.
Gdy zadzwonił dzwonek jako pierwsza zerwałam się z miejsca i wyszłam z sali.
Ze spuszczoną głową szłam korytarzem gdy nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię. Po chwili Eva zrównała ze mną krok.
-Podziwiam. - powiedziała tylko a po chwili wahania dodała- ale następną lekcję mamy w przeciwnym kierunku.
Zrobiłam obrót na pięcie i poszłam za blondynką.
Reszta lekcji minęła bez kolejnych kar i upomnień. Gdy skończyłam siódmą lekcję poczekałam aż Eva wyjdzie z sali i razem poszłyśmy na ostatnie piętro gdzie odbywała się kara. Na samym początku nauczycielka wyszła z sali a do Evy zadzwonił telefon.
Bill:
Zastanawiałem się czy by nie pojechać po Evę i przy okazji zobaczeć jeszcze raz Maję (Eva mi wysłała jej imię przez sms'a).
-Halo?- odezwał się głos w słuchawce.
-Hallo. Nie potrzebujesz czegoś przypadkiem?
-Siedzę w KOZIE z Mają. Czego mi więcej do szczęścia potrzeba?- oczami wyobraźni widziałem jak trzyma jedną nogę na krześle i nawija kosmyk włosów na palec. Po trzech sekundach osłupiania wreszcie zrozumiałem co powiedziała.
-Że gdzie jesteś?!- wykrzyczałem do słuchawki.
-No w kozie. Za karę. - odpowiedziała niedbałym tonem choć wszyscy dobrze wiedzieliśmy że Jost ją chyba ukatrupi.
-O której mam przyjechać? -zapytałem zrezygnowany siadając na łóżku i opuszczając ramiona. Tom bez pukania wlazł mi do pokoju a ja mu na migi pokazałem żeby na razie nic nie mówił.
-Za godzinę. - odparła po chwili zastanowienia.
-Ok. - zakończyłem rozmowę i spojrzałem na brata buszującego po moich szufladach w biurku. - Czego szukasz? - zapytałem.
-Tego zeszytu który kazałem ci schować przede mną tydzień temu. Z kim rozmawiałeś i gdzie jest ten zeszyt? - spytał nie odrywając się od zajęcia. W tym zeszycie Tom trzymał numery ładnych panien i odznaczał którą już przeleciał. Miał z tym skończyć i kazał mi go schować ale jestem przewidujący. Spaliłem go.
-Z Evą. Siedzi w kozie. A zeszytu możesz poszukać w popiele w kominku ale nie wiem czy coś odzyskasz. - uchyliłem się przed poduszką którą cisnął we mnie Tom i śmiejąc się szatańsko wyszedłem na balkon. Jeśli teraz wyjadę akurat za mniej niż godzinę powinienem być pod szkołą.
-Jedziesz?- zapytałem Toma zarzucając na siebie kurtkę. Wziął z biurka kluczyki i skierował się na dół.
Maja:
Kiedy to się wreszcie skończy..? Nauczycielki nie było a ja i Eva usypiałyśmy z nudów. Oprócz nas za karę siedziało kilka chłopaków, którzy cały czas z dziwnymi błyskami w oczach przyglądali się nam. Już maksymalnie znudzona huśtałam się na drewnianym krześle z metalowymi nóżkami w tył i przód. Robiłam samolociki z papieru i ciskałam nimi przez otwarte okno. Miałam ochotę wstać i wyjść ale dostałabym następną karę. Co za głupia szkoła! Głupi nauczyciele i ich głupie kary! Uuhhh.
Do mojej ławki po cichu podszedł całkiem przystojny chłopak i zapytał po niemiecku:
-Jak masz na imię ślicznotko?
-Spierdalaj. - syknęłam po polsku.
-Mówisz po polsku? - zadał pytanie w moim ojczystym języku a mi opadła kopara.
- Jestem z Polski. - powiedziałam i odwróciłam się do niego. - Maja.
-Paweł. Miło mieć w końcu kogoś z kraju - pogadaliśmy jeszcze chwilę, okazało się że mieszka trochę dalej ode mnie ale na tej samej ulicy i zaoferował że może mnie podwozić. W sumie też się cieszyłam że wreszcie mogę porozmawiać z kimś w tym języku nie tylko w domu. I liczy się to że mogę porozmawiać z kimś innym niż Eva.
A skoro mowa o Evie - usiadła na blacie stolika przede mną i pochyliła się.
-Ty wiesz z kim rozmawiałaś? To gwiazda szkolnej koszykówki, dobry uczeń i zły chłopiec. - powiedziała konspiracyjnym szeptem. Prychnęłam tylko. Paweł jakby wyczuł, że o nim mowa odwrócił się i pomachał nam.
-I najwyraźniej cię polubił- stwierdziła machając nogami.
Kilka minut później do sali weszła tyczkowata nauczycielka i ogłosiła koniec kary. Kiedy razem z Evą wychodziłyśmy za bramkę szkoły na parking wjechało duże czarne auto.
-To po mnie. - powiedziała blondynka. Kierowca opuścił szybę i zawołał:
-Eva, a pytałaś swoją śliczną koleżankę czy ją powieźć? - spod czerwonej czapki wystawały mu dredy a kiedy się uśmiechał błyskał kolczyk w wardze.
-Ta pani jedzie ze mną. - powiedział Paweł, który nagle pojawił się obok mnie. - przepraszam za spóźnienie, mam nadzieję że nie zmarzłaś- dodał po polsku. Odpowiedziałam mu również w ojczystym języku a on zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
-No to do jutra! - blondynka pomachała nam i otworzyła drzwi do tyłu.
Bill:
-Kto to był? - zapytałem gdy tylko dziewczyna zamknęła za sobą drzwi.
-Paweł. Niezwykle utalentowany, niezwykle zabawny i nieziemsko sdksowny. - odparła szczerząc zęby.
Zgromiłem ją spojrzeniem a ona trajkotała dalej.
-Mieszka blisko niej to zaproponował że może ją wozić i przywozić ze szkoły a poza tym mówią w tym samym ojczystym języku, który tak na dobrą metę jest naprawdę słodki. Podobnie jak francuski wszystko co powiedzą brzmi albo jakby się z czymś niezgadzali albo flirtowali ze sobą.
Tom zagwizdał i wyraził swoje zdanie mówiąc.
-Polki są zajebiście seksowne, ma chłopak farta. - wykrzywił usta na lewą stronę i rozłożył jedną dłoń na kierownicy wzruszając ramionami.
Chyba już nie mam szans. Szlag by to! Walnąłem otwartą dłonią w skrzynkę rozdzielczą.
-A tobie co? - zapytał zdziwiony bliźniak.
-Nawet nie wkurwiaj- burknąłem zagłębiając się w fotel.
Byłem załamany. Dziewczyna, która mi się spodobała prawdopodobnie za niedługo będzie zajęta. To absurdalne! Laska spodobała mi się rano i nie wie nawet o moim istnieniu (od Evy wiem że nigdy nie słyszała o naszym zespole).
Zajebiście. Życie robi sobie ze mnie jaja. Jestem idiotą.
Maja:
Paweł odwiózł mnie do domu na motorze. Wyjął spod siedzenia zapasowy czarny kask z pasmem ognia po boku i podał mi go.
Zatrzymał się pod moim domem a ja zeskoczyłam z maszyny i zawołałam przekrzykując ryk silnika:
-Wejdziesz?
Brunet zgodził się i już po chwili zdejmowaliśmy buty w korytarzu.
-Marcela! Kasia! Mamy gościa. - powiedziałam wchodząc do salonu. Obie dziewczyny przywitały się i zaczęły zadawać pytania dotyczące mojej kary. Dzisiaj dziewczyny chyba gdzieś wychodziły bo obie wyglądały powalająco. Kasia ubrana w czarną koronkową koszulkę i białe rurki siedziała na kanapie. Marcela miała na sobie jasno-beżowy sweter opuszczony na jedno ramię, czarne rurki i włosy spięte spinką z wypuszczonymi dwoma pasmami okalającymi twarz. Opierała się o kaloryfer trzymając w dłoniach kubek z herbatą. Porozmawialiśmy chwilę, wypiliśmy gorącą czekoladę i Paweł musiał iść. W drzwiach pomachałam mu i poszłam do siebie. Odrobiłam pracę domową i słuchając muzyki usnęłam na fotelu w salonie.
Wszystko fajnie, ale brakuje mi jednej rzeczy... PRZECINKÓW XD W ogóle ich nie stosujesz i mnie osobiście to szokuje, no nie znalazłam ani jednego xd Chyba, że jestem ślepa xd Poza tym historia zaczyna się rozkręcać i coraz bardziej mnie wciąga ;D Jestem ciekawa, czy Billowi uda się mimo wszystko podbić serce Majki :D Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń